poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 1

     Taier wychowywany był przez swoich przybranych elfickich rodziców w pełnym dostatku i szczęściu. Ze wszystkich stron był otoczony strażami i drogocennymi przedmiotami. Słudzy nie odstępowali na krok również jego, w końcu był jednym z rodziny królewskiej. Nie uważał się za gorszego od innych z powodu, że nie za bardzo przypominał jakiegokolwiek z elfów. Choć miał ku temu powody. Był niższy od pozostałych w jego wieku, ponieważ jego rasa cechowała się nie kiedyś niskim wzrostem. Miał masywną i postawna sylwetkę. Jego ciemno brunatne włosy sięgały mu do rozłożystych ramion. Skóra też niczym nie przypominała karnacji pozostałych istot w których się otaczał, była ciemniejsza i bardziej szorstka w odróżnieniu do elfów one miały delikatną i bladą.

     Król i królowa sowicie dbali żeby czuł się jak jeden z nich, ale wiedzieli także że przyjdzie moment w którym będą musieli mu powiedzieć o prawdzie. Jednak dotychczas, nic niewiadome mu były historie o klęsce jego ludu i rodziny. Nie był także świadomy jakie brutalne siły kryją się za górami. Żył w błogo dziecięcej niewiedzy, którą nie zaprzątał sobie głowy.

     Całe swoje dzieciństwo spędził pod kloszem zamku, niewolno mu było nigdzie za daleko odchodzić. Przybrani rodzice bali się że jego obecność w śród mieszczan spowoduje nawrócenie gniewu Mordegartha. Gdyby do tego doszło mógłby zwrócić swoje uśpione wojska przeciwko królestwu elfów.

     Dnie Taier spędzał głownie w towarzystwie książek oraz roślin. Często odwiedzała go Barbara, opowiadała mu o tym co dzieje się wśród elfów. Chłopak był ciekaw jak wygląda życie poza murami leśnego zamku. Więc prosił każdego, kto miał styczność z światem zewnętrznym by mu opowiadał. Tą osobą najczęściej była właśnie Barbara.

     Młodzieniec któregoś dnia, gdy odwiedziła go służka, by przynieść mu podwieczorek, zapytał o nowiny. Domyślała się, że będzie chciał wiedzieć jak najszybciej po jej powrocie z targu o wszystkich nowinkach jakie obiły jej się o uszy.
     - Powiedz mi proszę co nowego usłyszałaś. Barbaro proszę - jego oczy przepełniała dziecięca i żywa ciekawość. Tryskała ona z niego ze wszystkich stron.

     Żeby uniknąć dalszych domagań chłopca służka posłusznie zgodziła się powiedzieć co nieco, lecz musiała uważać żeby jej opowieści nie trafiły do niewłaściwego ucha. Taier siedział w tej chwili na gobelinie przy dużym otwartym tarasie. Obok niego stało krzesło,elficka kobieta usiadła na nim i zaczęła opowiadać.
     - No więc - zaczęła z namysłem jakby miała opowiadać jakąś legendę. - Zostałam posłana na targ po świeże owoce i warzywa, między innymi żeby zrobić tobie ten podwieczorek. Do miasta jest trochę kawałek drogi, królowa zadbała bym nie musiała iść na piechotę w tym ukropie. Zajechał po mnie Dior swoim powozem i zabrał ze sobą, ponieważ też miał sprawę do załatwienia w tamtych stronach.

     - Jak się jechało z Diorem, był dla ciebie miły...? - zadawał pytania jak nakręcony. Ale Barbara powstrzymała go delikatnym skinieniem głowy. Chłopak przystopował, jego wyraz twarzy sugerował, żeby dalej mu opowiadała.
     - Paniczu Taier spokojnie, był dla mnie bardzo uprzejmy. Całą drogę gawędziliśmy o tym i o tamtym. Był naprawdę uroczy, w swoim dobrym nastroju. - mówiąc to aż się troszeczkę zarumieniła, przez chwilę zdawała się być rozmarzona. Młodzieniec uśmiechnął się porozumiewawczo do elfki, po czym ponaglił ją troszeczkę żeby przeszła do sedna.

      Taier chciał się bardzo dowiedzieć o tym, jakie zmiany wprowadzili karczmarze ,jakie opowieści przynoszą zagraniczni kupcy, a niekoniecznie zauroczenia służącej. Skierował naciskający wzrok na elfkę która siedziała przed nim bujając w obłokach. Na tą reakcję ocknęła się jakby ze snu na jawie i kontynuowała dalej.
     - Jak dojechaliśmy na miejsce on i ja rozeszliśmy się we własne strony. Udałam się drogą przez miasta tętniącego życiem. Ulicę można byłoby porównać do aorty w ludzkim ciele z powodu ciśnienia i dużego zgiełku mieszczan. Wszyscy zdawali się mieć  jakieś poważne zajęcie i powinność do wykonania, ja także ,więc zabrałam się do szukania godnych podania na królewskim stole warzyw i owoców.- mówiła to z wielkim przejęciem w głosie zdawała się ukazać prędkim tempem mówienia zgiełk panując na mieście.

     Dalej opowiadała jeszcze o jej ulubionych kwitnących kwiatach w zakrzywionych okiennicach  domostw. Różniły się one bowiem od zwyczajnych domów dając na porównanie zabudowę plemienia ludzkiego. Budynki były wyższe i węższe od wyżej danych na przykład. Bardziej zamożne rodziny mogły sobie pozwolić na dekorowanie swoich domów licznymi żłobieniami i wzorami na kształt winorośli oplatających dom. Najczęściej spotykaną forma ozdoby było obsadzanie brzegów domostw bluszczem i innymi wijącymi się roślinami, było to rozwiązanie dla bardziej ubogich rodzin. Lecz, co było zaletą tego miejsca? Nie ukazywało się elfickim oczom głód i inne smutne obrazy, którym na szczęście dało się w porę zaradzić.

     Opowiadała chłopcu również o przygodach jakie dosłyszała ukradkiem pożywiając się w tamtejszym słynącym właśnie z opowieści barze. Taier słuchał jak oczarowany, gdy Barbara gawędziła o tych przygodach. Nie były to pierwotne na pewno opowieści, ale zawsze rozpalały jego wyobraźnię. Zawsze miał ochotę poznać i osobiście wysłuchać bohaterów. Niestety, na to nie miał co liczyć z powodu, że nie za bardzo pozwalano mu na spoufalanie się z otoczeniem, mimo swojego dosyć jeszcze młodego wieku wiedział, że to dla jego bezpieczeństwa.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz